0
kondziu98 1 listopada 2015 21:48
No to zaczynamy!

Pomysł na wyjazd zrodził się w naszych głowach ponad rok przed samą datą wyjazdu. Miało to miejsce zaraz po zakończeniu weekendowego tripa do Zakopca wraz z grupą dobrych znajomych z liceum. Plany były w miarę oczywiste. Dlaczego by nie wyskoczyć gdzieś znowu na jakiś weekend, ewentualnie na dłużej. Pomysłów na miejsce wyjazdu było wiele: Włochy, Chorwacja. Jednak po przeczytaniu kilku relacji, między innymi na forum fly4free, padło na Portugalię. Musimy powiedzieć, że im więcej relacji i opisów Porto, Lizbony, czy chociażby Algarve przeczytaliśmy, tym bardziej chcieliśmy zobaczyć te wszystkie miejsca na żywo. Na samym początku chciało jechać 9 osób. Później dołączały kolejne. Ostatecznie pojechało aż 12 osób. Termin wyjazdu był sztywny: 26 września - 4 października. Nadszedł czas zakupu biletów, rezerwacji noclegów, czyli wszystkich formalności związanych z wyjazdem. W tym miejscu chcemy podziękować wszystkim forumowiczom którzy pomogli mi w różnych sprawach dotyczących podróży. Jesteśmy naprawdę bardzo wdzięczni za Waszą pomoc. Po cenowej weryfikacji padło na Paryż (całodzienna przesiadka w BVA), Porto i upragnione Algarve. Niestety musieliśmy zrezygnować ze zwiedzania Lizbony, głównie na fakt ograniczonej ilości czasu oraz chęć kilku dni plażingu w samym Algarve.
26.09.
W końcu nadszedł ten dzień - DZIEŃ WYJAZDU - a właściwie noc, bo wyjechaliśmy o 3.00 żeby dotrzeć na Polski Bus z Katowic do Wrocławia o 5.05. We Wrocławiu byliśmy planowo o 7.25. Szybka przesiadka do autobusu 406 i po 30 kilku minutach byliśmy na lotnisku. Po wyjściu z autobusu spotkaliśmy Hipka69 i jego dziewczynę, gdzie po krótkiej, miłej rozmowie, wymienieniu kilku uwag, ruszyliśmy w kierunku kontroli bezpieczeństwa. Sama kontrola przebiegła bez większych problemów. Jednak, jako że kilka osób z naszej paczki leciało po raz pierwszy, musieli się oni pozbyć wszystkich płynów powyżej 100 ml, gdyż to zostało sprawdzone bardzo dokładnie. Sam boarding przebiegał już bez żadnych problemów, podobnie jak sam lot.

Kokpit Boeing 737-800

Image

Jako że lecieliśmy Ryanairem, standardowo proponowano nam na pokładzie perfumy czy chociażby udział w ichniejszej, jakże atrakcyjnej loterii. Po przylocie od razu mieliśmy telefon od jednego z kierowców busa, który zawiózł nas do Port Malliot. Przejazd busami trwał stosunkowo krótko -koło 40 paru minut w jedna stronę. Zaraz po przyjeździe poszliśmy w kierunku Łuku Triumfalnego.

Łuk Triumfalny

Image

Następnie padło na Wieże Eiffela, gdzie na Polu Marsowym zrobiliśmy sobie krótką przerwę.

Wieża Eiffela

Image

Później poszliśmy w kierunku Kościoła Inwalidów i dalej Katedry Notre Dame. Po drodze nie mogliśmy sobie odmówić zakupu słynnej francuskiej bagietki. Chyba jednak trafiliśmy na złą piekarnię, bo bagietki smakowały dokładnie tak jak te, które możemy dostać w wielu polskich supermarketach.

Kościół Inwalidów - miejsce pochówku Napoleona Bonaparte

Image

Sama Katedra - przynajmniej z zewnątrz - nas zachwyciła. Niestety nie mieliśmy okazji wejść do środka ze względu na ogromną kolejkę, która prowadziła wprost do wejścia. Po zrobieniu zdjęć, poszliśmy wzdłuż Sekwany w stronę Luwru. Po krótkiej przerwie na jedzonko musieliśmy już wracać Polami Elizejskimi w kierunku Łuku i dalej do Port Malliot. Powrót na lotnisko trwał około jednej godziny. Wracaliśmy w godzinach wieczornych w sobotę i można było zauważyć dość duże korki przy wlocie do Paryża od strony północy. Wszyscy jechali imprezować do centrum. BTW, jeżeli ktoś jest chętny, to mam do oddania w Krakowie 2 bilety na pojedyncze przejazdy na komunikację miejską w Paryżu (więcej info na privie). W samym Paryżu trzeba uważać na ciemnoskórych, szczególnie pod Wieżą - oferują oni różne dziadostwo. Koszt przejazdu busami w jedną stronę to 13 € od osoby, trasa lotnisko BVA - Port Malliot. Samo lotnisko Beauvis jest małe, a szczególnie terminal 2. przypomina bardziej barak niż międzynarodowy port lotniczy. Sami francuzi są według nas średnio mili i oczywiście na wszystkie zadane przez nas pytania, odpowiadają w ich ojczystym języku, co może być trochę irytujące. Kolejnym etapem naszego tripa był przelot z lotniska BVA do Porto (OPO). Sam lot przebiegał spokojnie. Do OPO dolecieliśmy 20 minut przed czasem.

Mgła na lotnisku w Porto

Image

Następnie szybka przesiadka do metra. Bilety kupiliśmy w automatach. W tym miejscu chciałbym pochwalić Pana z obsługi lotniska, który dokładnie wytłumaczył nam, jak wybrać bilet dla 12 osób, co wcale nie było takie oczywiste. Metrem jechaliśmy aż do ostatniego przystanku, czyli do Estadio de Dragao. Później czekał nas jeszcze spacerek do mieszkania, który zajął nam około 15 minut. Samo mieszkanie jest naprawdę godne polecenia. W mieszkaniu znajdują się 3 łazienki, kuchnia ze zmywarką, a nawet pokój ze stołem bilardowym. Nasz gospodarz - Joao - jest bardzo miły i bezkonfliktowy. Mimo że kontakt między nim a nami był jedynie przez telefon, dostaliśmy już drugiej nocy zaproszenie na imprezę. Po dotarciu do domu od razu wszyscy poszliśmy spać, ponieważ było już grubo po 1 w nocy.

c.d.n.II część

27.09

W niedzielę wstaliśmy dosyć późno. Było coś koło 12 a my dopiero zdążyliśmy wyjść z mieszania. Na samym początku poszliśmy do kościoła na Mszę Św. Musimy przyznać że byliśmy pozytywnie zaskoczeni ponieważ kościół był pełny co w krajach Europy Zachodniej i Południowej nie jest takie oczywiste jak u nas w Polsce. Po kościele wsiadamy do pierwszego autobusu i jedziemy do centrum. Same centrum Porto wywarło na nas ogromne wrażenie. Tak jak już pisaliśmy całe miasto jest CUDOWNE. Mamy tu na myśli wszystkie zabytki architektoniczne ale przede wszystkim ludzi którzy są bardzo pomocni i nie oczekują nic w zamian. Bez problemu można się spytać przypadkową osobę spotkaną na ulicy i z pewnością pomoże ona nam w dotarciu do miejsca o które pytamy lub poleci dobrą restaurację. Z autobusu wysiedliśmy pod Kościołem Karmelitów i Matki Bożej z Góry Karmel.

Kościół Karmelitów i Matki Bożej z Góry Karmel

Image

Kościół ten jest bardzo bogato zdobionym, szczególnie w środku. Jednak płytki na wschodniej części elewacji , stanowią swego rodzaju charakterystyczną część która zdobi świątynie. Następnie przeszliśmy w kierunku Kościoła i Wieży Clérigos. Damska część naszej ekipy poszła później na kawę. Natomiast chłopaki ruszyli w kierunku wieży. Bilet umożliwiający wejście na górę wieży kosztuje 5€. Jednak były to jedne z lepiej wydanych pieniędzy w czasie tego wyjazdu. Dziewczyny maja czego żałować :P Wejście na górę zajmuje trochę czasu. Jak liczyliśmy to wyszło nam że pokonaliśmy dokładnie 223 schody chociaż ciocia wikipedia twierdzi że jest ich 225. Widoki po wyjściu na górę są niesamowite a zresztą dość tego pisania lepiej popatrzcie sami...

Widoki z Wieży Clérigos na Porto

Image

Image

Image

Kolejnym celem naszej przechadzki po Porto był niewątpliwy symbol miasta czyli Most Luisa I. Doszliśmy tam mijając po drodze Dworze Sao Bento oraz Katedrę o której więcej już w następnej części relacji.

Most Luisa I

Image

Niestety czasu płynął nieubłaganie i trzeba było wracać do mieszkania. W drodze powrotnej spotkaliśmy kolejny z symboli miasta czyli zabytkowy tramwaj, którym mieliśmy okazję się przejechać już następnego dnia.

Image

Zachęcamy do zadawania pytań na które z chęcią odpowiemy. Wszelkie komentarze, uwagi są również mile widziane ;)

c.d.n.III część

28.09

Dzisiaj drugi dzień i niestety ostatni :( jesteśmy w Porto. Znowu wstajemy dosyć późno i z mieszkania wychodzi już po 12. Jeszcze przed wyjściem dzwonimy do Joao żeby poprosić go o możliwość zostawienia naszych bagaży w mieszkaniu ponieważ lot do Faro mamy dopiero wieczorem. Joao oczywiście zgodził się bez żadnego problemu. Co więcej dostaliśmy zaproszenie na imprezę w nowo otwartym klubie jednego z jego znajomych. Niestety, przez brak czasu, musieliśmy odmówić. Po dojechaniu do centrum naszym pierwszym celem była Księgarnia Lello & Irmão. Miejsce to spodobało się nam głównie dlatego że przypomina trochę bibliotekę Hogwartu którą możemy oglądać w ekranizacjach książek o Harrym Potterze. Według nas warto wydać te parę euro i zobaczyć ją od środka.

Księgarnia Lello & Irmão z zewnątrz

Image

I wewnątrz

Image

Następnym miejsce naszego zwiedzania Porto była Katedra Se. Początki tej świątyni sięgają XII wieku. Jest ona wpisana do Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO. Miejsce to samo w sobie warte jest odwiedzenia.

Image

Po przejściu przez zabytkową część miasta, postanowiliśmy przejechać się jednym z zabytkowych tramwajów. Padło na trasę wzdłuż rzeki Douro aż do jej ujścia do Oceanu Atlantyckiego. Przejazd tramwajem kosztował nas 2,5€ od osoby. Był to tramwaj linii nr 1 Passero Alegre. Podróż nim trwała około pół godziny.

Image

Po dojeździe na miejsce postanowiliśmy zjeść małe co nie co. Wybraliśmy mało oryginalnie bo była to pizzeria dość znanej sieci Pizza Hut jednak widok z niej był po prostu nieziemski. Znajduje się ona tuż za plażą Praia da Luz, tuż nad samym wybrzeżem. Ceny w niej są niestety typowo zachodnio-europejskie. Po smacznym obiadku poszliśmy dalej wybrzeżem na północ aż do ronda przy Queijo Castle . Stamtąd pojechaliśmy autobusem do mieszkania i później metrem na lotnisko gdyż nieubłaganie zbliżał się nasz lot. Kontrola bezpieczeństwa przebiegała bardzo sprawnie. Sam przelot trwał jakieś 45-50 minut a mimo tego stewardessy i stewardzi zdążyli zaproponować nam jedzenie, loterie i oczywiście perfumy. Po przylocie do Faro planowaliśmy nockę na lotnisku. Po rozłożeniu się w strefie przylotów podeszła do nas Pani(bardzo uprzejma) z obsługi lotniska z informacją że w strefie tej nie można spać i zaprowadziła nas do części ogólnie dostępnej. Tam było wystarczająco dużo miejsca aby w miarę wygodnie rozłożyć się na krzesłach i spokojnie przekimać do około 6-7 następnego dnia.

Na sam koniec jeszcze jedno ujęcie wybrzeża w Porto.

Image

c.d.n.IV część

29.09

Jak już wcześniej wspomnieliśmy wstaliśmy koło 6.30. Po noce na lotnisku w Faro przyszedł czas na wypożyczenie samochodów gdyż według nas jest to najlepszy środek transportu jaki można wybrać dla 12 osobowej grupy. Samochody wypożyczyliśmy przez economycarrental.com. Jako że nie mamy jeszcze skończone 21 lat, pośrednik przydzielił nam wypożyczalnie samochodów Interrent ,która jako jedyna w okolicy lotniska akceptuje kierowców poniżej 21 roku życia. Dodatkowym wymogiem było posiadanie ważnego prawa jazdy od przynajmniej roku. Oczywiście wypożyczenie samochodów przez nas wiązało się z poniesieniem opłaty za młody wiek kierowców(małe doświadczenie, brawura). Według potwierdzenia wypożyczenia samochodów o 7.30 miał czekać pracownik wypożyczalni z kartą z naszymi nazwiskami. Tak się jednak nie stało. Pracownik wprawdzie przyjechał ale pół godziny po wyznaczonym czasie i czekał na nas w busie na parkingu przed lotniskiem. Busy można zauważyć dość łatwo. Są to pojazdy marki Iveco z dużymi napisami Interrent. Po przejechaniu do wypożyczalni poszliśmy załatwiać papiery do samochodów. Całość zajęła nam w sumie ponad godzinę. Otrzymaliśmy 3 samochody kategorii A: Smart ForFour, Citroen C1 oraz Skodę Citygo.

Image

Żeby je wypożyczyć wystarczyła zwykła, wypukła karta debetowa z Mbanku. Kaucja za każdy samochód wyniosła prawie 4500 zł. Jedna karta z PKO BP nie chciała przejść dlatego w przypadku wypożyczania Skody musieliśmy wziąć dodatkowego kierowcę, który miał wspomnianą wcześniej debetówkę Mbanku. Kosztowało nas to dodatkowe prawie 200zł. Po sprawdzeniu samochodów, zrobieniu szczegółowych zdjęć i spisaniu protokołu odbioru ruszyliśmy na zachód drogą krajową N-125 w kierunku Albufeiry. Dojazd do naszego mieszkania zajął nam jakąś godzinę. Mieszkaliśmy w Gale 10 minut drogi od Albufeiry. Tam odebraliśmy klucze od sympatycznej właścicielki Virginii. Po rozpakowaniu się poszliśmy na plaże do której mieliśmy 15 minut drogi pieszo. Tam wypoczywaliśmy prawie do samego wieczora.

Kilka zdjęć z plaż w Gale

Image

Image

Image

Już teraz zapraszamy na kolejną część naszego tripa do Portugalii, w którym opiszemy nasz pobyt w parku wodnym Slide&Splash :)

c.d.n.

Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

jawach 3 listopada 2015 18:51 Odpowiedz
Być w Porto i nie odwiedzić wytwórni Porto? Wysłane z mojego MSP4505 przy użyciu Tapatalka
dexmorgan 4 listopada 2015 00:20 Odpowiedz
klasyka w Lello ,zakaz robienia zdjęc a 2 januszy oczywiscie foci :mrgreen:
szymonpoznan1 4 listopada 2015 00:24 Odpowiedz
Jest jeden dzień w tygodniu gdzie przez chyba 2 godziny można legalnie robić fotki - może to akurat ten? Nie mogę sobie przypomnieć kiedy, na pewno jakoś od rana - wiem, że spóźniłem się o godzinę ;)
humptydumpty 4 listopada 2015 01:45 Odpowiedz
szymonpoznan1 napisał:Jest jeden dzień w tygodniu gdzie przez chyba 2 godziny można legalnie robić fotki - może to akurat ten? Nie mogę sobie przypomnieć kiedy, na pewno jakoś od rana - wiem, że spóźniłem się o godzinę ;)Można zjawić się przed 10 i próbować wejść przed oficjalnym otwarciem ^^Tu ładnie wyjaśnione - https://bhellabhello.wordpress.com/2014 ... nd-tricks/
kondziu98 4 listopada 2015 11:19 Odpowiedz
Dziękujemy za wszystkie komentarze. @jawach Niestety ale nie wyrobiliśmy się czasowo, też żałujemy :( ale przynajmniej mamy kolejny powód żeby w niedługim czasie wrócić do Porto =D @humptydumpty @szymonpoznan1 @dexMorgan Jeżeli chodzi o robienie zdjęć to od sierpnia tego roku wprowadzili opłatę za wstęp do księgarni w wysokości 3€. Pan przy wejściu, który sprawdza bilety, powiedział nam że zdjęcia w środku można robić bez problemu. Wydaje nam się że w opłatę za wejście wliczone jest też właśnie robienie zdjęć. W samym środku natomiast, w chwili naszego zwiedzania jakieś 80% osób, które były w środku było "Januszami" ponieważ prawie wszyscy chcieli mieć tam zdjęcie.
humptydumpty 16 listopada 2015 20:16 Odpowiedz
Czekamy na dalszą relację!A tu dla ciekawskich - Livraria Lello Porto - aktualne godziny otwarcia oraz polityka zdjęciowa - machnąłem fotkę. Ale jeśli ktoś ma zacięcie fotografa i chcę mieć całe schody dla siebie, to sposób z powyższego bloga też ponoć dalej działa. ;)
julkajk 22 listopada 2015 09:40 Odpowiedz
czekamy :)
julkajk 22 listopada 2015 09:40 Odpowiedz
czekamy :)